wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 3

Sadie leżała na kanapie, wśród kartek zapisanych w nieznanym języku, opakowań po czipsach i butelkach po wysokocukrowych napojach. Przed nią stała świnka morska. A właściwie stał, Loki w świńskiej wersji.
-Ale jesteś przytulasty! Może cię tak zostawię...-stwierdziła.
-Nawet sobie nie żartuj!!!-Loki szybko wdychał i wydychał powietrze, słysząc jak prędko bije jego malutkie serduszko.
-Dobra, dobra.-powiedziała blondynka, biorąc do rąk wielką księgę-Jeszcze raz, jak doprowadziłeś się do tego stanu?
-Chciałem pomóc twojemu bratu i coś nie zadziałało!
Sadie wertowała księgę, szukając sposobu na odczarowanie męża. Było to utrudnione, ponieważ księga miała 50 cm długości, 20 cm szerokości i 70 cm grubości.
-Ostatni rozdział.-rzucił Loki, pochłaniając słonego chipsa.
-Dobra powinno działać!-oświadczyła Sadie.
Machnęła rękami, rzucając czar przemiany.
-Nie za bardzo widzę różnicę...
Zamiast świnki morskiej, pojawił się chomik.
***
-No dobra, możemy to zrobić szybko i boleśnie, albo powoli i nudno.-oświadczyła Natasha.
-Wiesz, czo Nat?-spytała Steph z ustami pełnymi burgera-Może ja wcale nie chcę golić nóg?
-Żartujesz! Takie śliczne, zgrabne nóżki! Trzeba to tylko podkreślić.
-Ty masz jakieś zapędy na stylistkę. Może chcesz na urodziny lalkę w skali 1:1? Do czesania, ubierania, malowania itp?
-Nie musisz być wredna! A wracając do pytania...
-Nie. Wiesz co, dam ci odpowiedź na św. Dygdy.
-Ugh.-Natsha miała ochotę potrząsnąć blondynką i to naprawdę solidnie.
***
Pepper runęła na kanapę w swoim nowym mieszkaniu. Starczy użerania się z personelem jak na jeden dzień. Musi jeszcze tylko podpisać parę papierów, a jutro zaniesie je Tony'emu.
***
-To wcale nie pomaga.-warkną Loki.
-Spójrz na to pozytywnie. Teraz możemy kraść w staro westernowskim stylu!
Sadie szczerzyła się w kierunku czarnego konia.
***
-Heja, ktoś mi w końcu otworzy!?!-nadzierał się jakiś człowiek przed tylnymi drzwiami.
-Po autograf od frontowych drzwi.-powiedział Peter, gdy tylko otworzył drzwi.
-Hej. Ja do zarządu.
-Witam, panie?
-Wilson. Wade Wilson.

niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 2

-Dobra. Teraz dam ci coś do ubrania.-oświadczyła Natasha.
-Ale ja nic takiego nie potrzebuje.-oświadczyła Stephanie.
Blondynka była ubrana w za duży T-shirt i zdecydowanie za duże spodnie.
-Już widzę, jak tego nie potrzebujesz.
-Dobra zaraz wracam.-Steph cofnęła się do wyjścia-Sekundę.
Puściła się biegiem przez korytarz. Przewróciła się przez nogawki, ściągnęła więc spodnie i pobiegła dalej w samym T-shert'cie.
-Nie, no. Odbija jej.-stwierdziła Natasha-Nie potrzebujemy kolejnej Sadie.
***
-O jak miło, że cię widzę Tony!-krzyknęła Steph-Porzyczysz mi jakieś ciuchy?
-A po co? I tak świetnie wyglądasz.
Wystarczyło jedno spojrzenie blondynki, żeby zapragnął uciec.
-Taaa, coś powinienem mieć. Obczaj rzeczy znalezione.
-Rzeczy znalezione? Skąd?
-Cóż... Często nocują u mnie różne panie.-uśmiechnął się-Trochę się uzbierało.
-Ale zdajesz sobie sprawę, że wcale nie jest to powód do dumy?
Tony to przemilczał, Stephanie może i była w duszy facetem, ale osobowość powoli zaczęła przestawiać się na kobietę. A przecież, nawet przedtem, nie pochwaliłaby tego.
***
-I... Boom!!!-wrzasnął Peter, gdy testował najnowszy model broni, własnej roboty.
-Serio?-Mary Jane likwidowała pole siłowe, które wytworzyła w obronie własnej-Wszystko, co tylko stworzysz, wybucha! Albo wyrzuca pociski, które wybuchają!!!
-Cóż... Nie na darmo nazywają mnie, postrachem szkoły!!!
-A mnie pupilkiem, sztywniaczką i kujonką! Ze mnie przynajmniej tata, może być dumny!
-Z tego, że nie masz życia?
-Mam! Gdy nie potrzebuje się snu, można robić wszystko!
***
Sadie już od godziny wgapiała się w mikroskop.
-Już nic z tego nie rozumiem!-warknęła-Cząsteczki magi są na miejscu!!! Czyli przewodnik musi nawalać!
-Tylko, że przewodnikiem jest powietrze.-zauważył Loki-Jak powietrze może nawalać!?!
-Coś musi cię, cholera, blokować!
-To by było nie sprawiedliwe. Od miesiąca nic nie nabroiłem!
Kobieta wybuchnęła śmiechem.
-Coś wykombinujemy. Jak zawsze.
Loki też się uśmiechnął i odczekał chwilę.
-Tak z ciekawości, jak wyciągnęłaś Serum od brata?
Zapadła dłuższa chwila ciszy.
-Chcieli go władować do laborlatorium. A ja miałam znajomego, który szybko by, wszystko załatwił. Powiedziałam, że potrzebuje dwóch strzykawek. Jedną rzeczywiście, mu dałam, ale drugą wstrzyknęłam sobie. Przez następne trzy godziny zwijałam się z bólu na podłodze. Nie stałam się silniejsza, ale na całą resztę podziałało.-uśmiechnęła się lekko-To tego dnia, rzuciłam pierwsze zaklęcie.
Loki tylko badawczo, wpatrywał się w żonę.
-Ja mogę rzucać zaklęcia, a Steve stał się silniejszy i odporniejszy. Sądzę, że każdy z nas dostał, to czego naprawdę potrzebował.
***
Steph przerzucała rzeczy znalezione, próbując znaleźć cokolwiek, co nie byłoby czymś wyjątkowo skąpym. Raz, czy dwa trafiła nawet na jakąś seksowną bieliznę. W końcu znalazła normalne jeansy. Założyła je, zostają jednak przy okazji w swoim T-shirt'cie.
I teraz Natasha, nie będzie mogła się przyczepić!